W moim domu rodzinnym nigdy nie kupowało się ćwikły, zawsze była domowa. Kojarzy mi się ze świętami, zwłaszcza Bożego Narodzenia... Mama ubierała się ciepło i szła na mróz trzeć chrzan - wówczas oczy mniej piekły:) Wtedy nie przepadałam za tym specjałem, ale teraz sama go przygotowuję w moim domu i z chęcią zjadam wspominając Maminą kuchnię:)
Świetnie komponuje się z pieczenią na ciepło, na zimno, ale też np. z babką ziemniaczaną...
Poza tym świeży chrzan to samo zdrowie: zawiera m.in. błonnik, wapń, żelazo, cynk, fosfor. Pomaga zwalczać wirusy i bakterie. W dodatku ułatwia trawienie, więc polecam go w okresie zimowo-świątecznym;)
Składniki:
korzeń chrzanu
buraki
sól
sok z cytryny
syrop z agawy (lub mniej zdrowa wersja - cukier)
Ilość składników zależy od ostrości, jaką chcemy uzyskać:) Ja daję mniej więcej tyle samo buraczków co chrzanu. Tym razem były to 3 średniej wielkości buraczki i korzeń chrzanu długości ok. 25cm.
Buraczki ugotować, ostudzić, obrać i zetrzeć na drobnej tarce (tarka jak do placków ziemniaczanych). Chrzan obrać i również drobno zetrzeć. Korzeń jest bardzo twardy. Szło mi opornie, więc użyłam robota, w którym mam grubsza tarkę, a następnie chrzan zmiksowałam w malakserze. Buraczki połączyć z chrzanem, posolić, dodać sok z cytryny (u mnie ok. 3 łyżki), dosłodzić agawą (ok. 2 łyżki), dokładnie wymieszać. Przełożyć do słoiczków, przechowywać w lodówce.
Mama mojego męża też robi taką ćwikłę i wekuje ją dla nas na zimę :)
OdpowiedzUsuń